9/02/2019

DR. ANDREW WEIL FOR ORIGINS MEGA MUSHROOM - MOJE OSTATNIE ODKRYCIE

Origins ostatnio bardzo pozytywnie mnie zaskakuje. Coraz więcej ciekawych preparatów pielęgnacyjnych, coraz więcej fantastycznych substancji aktywnych. Marka bardzo się rozwija, a jak wiecie ja uwielbiam stawiać na takie kosmetyki. A skoro jesteśmy przy pielęgnacji to muszę pochwalić się Wam moim ostatnim odkryciem. Coś co pokochałam, a moja skóra jeszcze bardziej. Przypomnę, że jestem posiadaczką cery mieszanej i bardzo wrażliwej. No ale do konkretów ...







Marka Origins jakiś czas temu wypuściła nowe preparaty wspomagające odporność i siłę naszej skóry. Co więcej, mają one także łagodzić i nawilżać, dbać o równowagę pH i przede wszystkim dobry stan cery. W owych preparatach zastosowano 3 różne typy ciekawych grzybów: 

👉🏻 Reishi - dla wzmocnienia odporności skóry
👉🏻 Coprinus - dla ukojenia i wzmocnienia odporności skóry
👉🏻 Chaga - dla nawilżenia bogatego w odżywienie

Dr. Andrew Weil for Origins - MEGA MUSHROOM RELIEF & RESILIENCE SMOOTHING TREATMENT LOTION

Pierwszym kosmetykiem, który postanowiłam przetestować stał się wygładzający lotion o pojemności 200 ml, przydatności 24 miesięcy i zamknięty w ciemnej, zielonej butelce. Producent gwarantuje nam uczucie natychmiastowego ukojenia i komfortu skóry oraz zmniejszenie podrażnień. W związku z tym pomyślałam sobie, że dobrym okresem na testowanie takiego produktu będzie właśnie druga połowa lata i jeszcze bardzo wysokie temperatury. Moja skóra wtedy mocno cierpi. Potrzebuje ukojenia, mocnego nawilżenia, ale też szybko ulega podrażnieniom. Taki okres to idealny czas na zastosowanie kosmetyku o działaniu łagodzącym, kojącym, ale też nawilżającym. Zanim jednak przejdę do omawiania plusów i minusów skupię się na chwilę na składzie. 

W lotionie znajdziemy między innymi: olejek ze słodkich pomarańczy, olejek lawendowy, olejek patchouli, olejek mandarynkowy, olej z kwiatów pelargonii, olejek z kadzidłowca, ekstrakt z grzybów Reishi, wyciąg z błyskoporka podkorowego, wyciąg z chińskiego grzyba cordyceps sinensis, ergotioneinę, wyciąg z chińskiej herbaty, probiotyki, wyciąg z rokitnika, wyciąg z imbiru, wyciąg z kurkumy, ekstrakt z bazylii, olej słonecznikowy, wyciąg z ostropestu, wyciąg z wąkroty, wyciąg z alg, kofeinę, wyciąg z szałwi, glicerynę, kwas hialuronowy, witaminę E, maltodekstrin i wiele organicznych olejków. No sami powiedzcie, że skład jest imponujący i robi wrażenie, za co wielkie brawa dla marki Origins

No i właśnie, zachęcona obietnicami producenta oraz zawartością składników aktywnych zabrałam się za stosowanie owego produktu. Jego konsystencja jest wodnista i przypomina tonik, który uwaga uwaga ten preparat może zastąpić! Aplikujemy go rano i wieczorem na oczyszczoną skórę, wylewając odrobinę lotionu na wnętrze dłoni, a następnie delikatnie wklepując go w skórę. Jeśli stosujecie esencje kosmetyczne to pewnie sobie pomyślicie, że ten kosmetyk bardzo je przypomina i macie racje. Jak zatem reaguje skóra na jego zastosowanie? Przyznam się Wam, ze to jest niesamowite jak szybko skóra chłonie ten preparat. Momentalnie jest ukojona, znikają zaczerwienienia i podrażnienia. Bardzo szybko odczuwacie też nawilżenie. Świetnie sprawdza się jako przygotowanie naszej cery pod kolejne etapy pielęgnacyjne. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia i obłędnie pachnie. I to są plusy, jakie mogę Wam wymienić. To teraz minusy!




Przede wszystkim bardzo wysoka cena. Kosmetyki marki Origins nie należą do najtańszych, ale tutaj musicie liczyć się z tym, że przy tak ogromnej ilości substancji aktywnych, w tym innowacyjne składniki ten produkt nie będzie tani. I jeszcze jeden minus to wydajność. Ponieważ mamy wodnistą formułę, a pojemność 200 ml, przy codziennym stosowaniu rano i wieczorem ten kosmetyk szybko się kończy. Jedna butelka starczyła mi na 3 tygodnie. Oczywiście kupiłam już kolejną i intensywnie zużywam preparat.

Komu polecam? Każdemu, bez względu na wiek, czy rodzaj cery. Mamy tutaj probiotyki, które będą świetnie wpływały na skórę. Mamy też rewelacyjne ekstrakty i olejki. Warto, poważnie! Warto się zastanowić nad takim kosmetykiem lub też sprawdzić inne produkty z tej linii ;) 

XOXO 

autor tekstu - kosmetolog, blogerka, vlogerka Anita Kobus
To nie jest post sponsorowany! 

COCO COLLECTION - o mnie

Cześć, mam na imię Anita i oprowadzę Cię po świecie kosmetyków. 
Z zawodu jestem kosmetologiem i od dawna interesuję się skórą, dobrze dobraną pielęgnacją, ale też kosmetykami. Lubię testować nowości i sprawdzać ile z obietnic producenta rzeczywiście jest prawdą. 
Na moim blogu znajdziesz nie tylko recenzje i opinie o kosmetykach. Jest tutaj znacznie więcej: 
Czy Wiesz - kategoria dotycząca wielu ciekawostek z dziedziny kosmetyki oraz kosmetologii. 
Porady - jako kosmetolog radzę w doborze odpowiednich kosmetyków, jakie kroki w pielęgnacji wykonywać, ale też jakie skuteczne zabiegi stosować. 
Prywatnie - ciekawostki z życia blogerki. 

Jeśli jeszcze Ci mało koniecznie sprawdź mój Instagram oraz kanał na You Tube - COCO COLLECTION

2 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc to z tej marki jeszce nic nie miałam. O tej linii kosmryków słyszałam i jestem nimi zainteresowana ;)

    OdpowiedzUsuń

Instagram

Copyright © 2017 COCO COLLECTION