Tym razem zapraszam Was do lektury recenzji na temat domowego zabiegu z kwasami od Sesdermy. Zabiegu, który został zainspirowany profesjonalnymi zabiegami medycznymi i według producenta w dwóch krokach ma przywrócić on naszej skórze młodszy wygląd. Jesteście ciekawi, czy rzeczywiście tak się dzieje?
SESDERMA SESMEDICAL REVITALIZE - domowa pielęgnacja rozświetlająca
Zacznijmy od tego, co nam obiecuje producent. Otóż mamy tutaj formułę zawierającą 14 czynnych składników, a wśród nich stabilizowaną witaminę C, ginkgo biloba, kwas ferulowy i floretynę, które są silnymi antyoksydantami i chronią naszą skórę przed działaniem wolnych rodników. To połączenie ma sprawiać, że domowa pielęgnacja rozświetlająca REVITALIZE będzie kompletnym systemem dla skóry potrzebującej blasku i promienności. No dobrze, zapowiada się super, a w dodatku możemy potraktować ową kurację jako odświeżenie skóry po zimie, czyli coś w sam raz na teraz.
Co zawiera kuracja REVITALIZE?
W kartoniku znajdziecie dwa kroki, 4 saszetki z nasączonymi jednorazowymi chusteczkami, które w składzie posiadają kwas migdałowy, kwas glikolowy, kwas ferulowy, floretynę, wyciąg z ginkgo biloba. Drugi krok to preparat w małej tubce o pojemności 15 ml z ogromną listą substancji aktywnych. Dodatkowo jest też dołączona ulotka, z której wyczytacie między innymi jakie są przeciwwskazania do zabiegu, jakie mogą być skutki uboczne i jakie środki ostrożności należy zachować.
Jak wykonać zabieg?
👉🏻 Pierwszy krok to oczywiście dokładne oczyszczenie skóry, a następnie przetarcie jej chusteczką. Producent zaleca omijanie okolicy oczu i ust. Chusteczki są dość mocno nasączone płynem, dlatego też po aplikacji musicie chwilę odczekać, aż preparat się wchłonie.
👉🏻 Teraz czas na nałożenie kremu. Stosujemy niewielką jego ilość na obszar poddany zabiegowi i pozostawiamy go na 6-8 godzin, czyli najlepiej na noc!
👉🏻 Ostatni krok to zmycie preparatu wodą i nałożenie pielęgnacji. Uwaga, podczas takich kuracji musicie pamiętać o zabezpieczaniu skóry przed promieniowaniem, czy stosujemy wysokie filtry UV.
Producent informuje nas, że sam materiał, z którego wykonane są chusteczki już może wywołać złuszczający efekt na skórze. Dlatego też wykonujcie zabieg delikatnie, bo każde dodatkowe, mocniejsze pocieranie może wzmocnić działanie peelingu i jego rezultaty!
Jak często i kiedy powtarzamy?
Zabieg najlepiej wykonywać raz na 14 dni, czyli podobnie jak w salonie kosmetycznym. Na ulotce producent zaznaczył, że jeśli chcecie wzmocnić efekty to możecie powtarzać go co tydzień. Ja jednak mam tutaj pewne zastrzeżenia i za chwilę do nich przejdziemy.
Co myślę o kuracji? ( zapachy, konsystencje, przygotowanie do zabiegu )
Jak wiecie jestem ZA, by tego typu kuracje były dostępne dla każdego i bardzo podoba mi się podejście marki SESDERMA, która stworzyła taki produkt. Prosty zabieg, łatwy w przygotowaniu, nie wymaga od nas ogromnej wiedzy czy doświadczenia.
Zapachy obu produktów, czyli chusteczek i kremu są znośne. Musicie wziąć pod uwagę, że tutaj mamy kwasy w składzie, a one z reguły nie pachną ładnie. Ale z drugiej strony sam zabieg trwa tylko chwilę, więc kto by zwracał na to aż tak wielką uwagę.
Kolejnym plusem jest oczywiście cena, bo w przypadku salonowych zabiegów zapłacicie dużo więcej, a przecież wykonujemy 4 zabiegi. Co prawda, jeśli chodzi o krem to spodziewajcie się, że nie zużyjecie całej zawartości na 4 aplikacje. Krem Wam zostaje, jednak można go przecież wykorzystać między zabiegami. Plus skład! Świetny, nie da się ukryć. Marka słynie z tego, iż stosuje nanotechnologię, zamyka substancje aktywne w liposomach i dba o to, by produkt był skuteczny.
Moje spostrzeżenia odnośnie całej kuracji!
Ok, zacznijmy od pierwszego tygodnia. Nie ukrywam, że byłam bardzo podekscytowana na samą myśl, jakie rezultaty może przynieść ta kuracja REVITALIZE. Jako posiadaczka cery mieszanej, ale wrażliwej wiedziałam też, że połączenie kwasu glikolowego, migdałowego i ferulowego nie zrobi mi krzywdy. Każdy tydzień relacjonowałam Wam w moich mediach i mogliście oglądać stan mojej skóry. Pierwsza aplikacja przebiegła bez zarzutów. Na następny dzień czułam lekkie napięcie i zauważyłam, że skóra jest zaczerwieniona. Rumień zszedł po 3 dniach, ale spokojnie mogłam go przykryć średnio kryjącym podkładem. Nie było też efektu mocnego, widocznego złuszczania. To dobrze, bo ja tego nie lubię. Wiedziałam jednak, że kwasy przesuszają skórę dlatego też postawiłam na mocne nawilżanie między kuracjami.
Drugą aplikację powtórzyłam po tygodniu. Pojawiły się te same objawy, jak w przypadku pierwszego użycia, ale ... Tutaj niestety rumień utrzymał się dłużej bo aż 4 dni. To mi dało do myślenia, że chyba zbyt szybko zrobiłam 2 zabieg. Pojawiło się też bardzo delikatne złuszczanie w okolicy nosa i na brodzie, czyli wszystko w normie.
Z trzecią aplikacją odczekałam 10 dni, czyli niepełne dwa tygodnie. Rumień znów się pojawił na 4 dni, jednak tym razem złuszczanie przybrało już inny wymiar. Było bardziej widoczne w strefie T i żaden podkład nie mógł sobie z nim poradzić. Do tego podniosła się temperatury mojej skóry. Jak to zauważyłam? Nic mnie specjalnie nie piekło i nie było podrażnienia, ale podkład się ważył po około 30 minutach. Musiałam zrezygnować ze stosowania kosmetyków kolorowych, bo nie miało to najmniejszego sensu. Podstawiłam natomiast na preparaty natłuszczające i przywracające ochronę barierową skóry.
Pozostała ostatnia aplikacja. Do niej podeszłam już po 14 dniach. I to było najlepsze rozwiązanie. Zrozumiałam, że wykonywanie zabiegu tydzień po tygodniu odpada. Jest on zbyt silny dla cery wrażliwej i nie polecam Wam takiego rozwiązania. Jeśli chcecie w pełni i świadomie korzystać z kuracji róbcie ją w odstępach dwóch tygodni, nie wcześniej!!!!
Co zauważyłam po skończonej kuracji REVITALIZE?
Oczywiście to, czego się spodziewałam. Mimo iż przez pewien okres moja skóra była zaczerwieniona, złuszczała się i miałam problemy z wykonaniem makijażu to:
- zniknęły małe plamki pigmentacyjne
- skóra rozjaśniała, nabrała blasku i świeżości
- wyrównał się koloryt
- zmniejszyły się pory
- skóra wydawała się być bardziej czysta i promienna
Czy warto? Czy polecam?
Jak najbardziej! Jeśli zastosujecie się do moich wskazówek, czyli będziecie wykonywać zabieg w odstępach 14 dni, delikatnie przecierać twarz, stosować preparaty nawilżające i natłuszczające między zabiegami, ale też będziecie chronić skórę wysokimi filtrami UV to jak najbardziej!
Natomiast odradzam wszystkim osobom, które posiadają cerę naczyniową, bardzo cienką i wrażliwą. Według mnie ta kuracja może być dla Was zbyt intensywna, zbyt mocna. W przypadku pozostałych cer sprawdzi się na 100%.
XOXO
Kusi mnie kuracja kwasami. Wielokrotnie przeglądałam artykuły na ten temat i oglądałam tutoriale na internecie o działaniu kwasów na naszą urodę. Chyba się dam skusić LD
OdpowiedzUsuńMnie też kusi taka kuracja ale nie wiem czy się odważę na nią w domowych warunkach.
OdpowiedzUsuń