INGLOT Transparentny puder matujący
Delikatny puder o lekkiej konsystencji. Dostępny w 4 odcieniach ( mój 216 - biały ).
Według producenta doskonale odbija światło, wygładza niedoskonałości cery, ujednolica i daje matowe wykończenie makijażu, bez uczucia ciężkości na twarzy.
Puder znajduje się w małym słoiczku o poj. 1,5 g.
Wieczko dobrze się zakręca!!!
Termin ważności od otwarcia to 18 miesięcy.
Wewnątrz znajdziemy folię zabezpieczającą i mały puszek ( niestety nie jest on praktyczny, ale ja i tak używam pędzla ).
Puder jest bardzo drobno zmielony ( podobny do tego z Essence ).
Nie uczula i nie podrażnia!!!
Nie robi plam i ładnie rozprowadza się na twarzy.
Daje matowe wykończenie, ale...
Jeśli chodzi o moją cerę to jest to kilka godzin i mi wystarcza.
Przy tłustej cerze pewnie jego okres działania będzie krótszy i nie każdemu może to pasować.
W moim przypadku nie wysuszył mi skóry i nie podkreślał suchych skórek ( ja takich nie posiadam ).
Mogę spokojnie porównać go do pudru z Essence i przyznać mu tyle samo punktów za działanie.
Są też minusy, otóż ilość tego pudru w porównaniu do poprzednika jest znikoma i starczy na dużo mniej :( Czyli wydajność pada.
Do tego dochodzi jeszcze cena!
Za INGLOT zapłacimy ok. 26,00 zł, a Essence ok. 15,00 zł.
Opłaca się??? Niestety nie!!! :(
Decyzję pozostawiam Wam.
Ja chyba wrócę do Essence!!!
XOXO
miałam go,ale na mojej mieszanej cerze się nie sprawdził, nie dosyć że czas matu tragiczny to wysuszał okropnie :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała też kiedyś Essence wypróbować.
OdpowiedzUsuń