Nie jest to do końca kosmetyk, ale możemy zaliczyć ją do akcesoriów kosmetycznych. I choć znam już od wielu lat, a w tym miesiącu znów do niej wróciłam, pomyślałam iż część z Was mogło jeszcze nie mieć sposobności używania tej właśnie chusteczki. Mowa oczywiście o muślinowej chusteczce, lub zwanej też ściereczce do twarzy. Moja pochodzi z The Body Shop, ale wiem z doświadczenia, że na rynku są też inne marki...
Ściereczka ta służy do dogłębnego oczyszczenia i peelingu twarzy. Zwilżamy ją ciepłą wodą i odciskamy. Następnie myjemy twarz z użyciem ulubionego żelu
do twarzy wykonując szmatką kuliste ruchy. Płuczemy twarz letnią wodą, by zamknąć
pory.
Jakiś czas temu ściereczki muślinowe były dostępne w The Body Shop w ilości 3 za 25,00 zł. Później słuch o nich zaginął, a teraz znów można je kupić, ale pakowane już pojedynczo w cenie 14,00 zł.
Opinie na ich temat są różne. Mają swoich przeciwników jak i zwolenników. Na rynku pojawiła się również opcja z płynem do mycia twarzy od Liz Earle. Ja jednak zawsze wracam do tej z TBS.
Chusteczka wykonana jest ze 100% bawełny, mięciutka i delikatna.
Ma dokładnie taką strukturę, jak widzicie na zdjęciu.
Nadaje się do każdego typu cery i ma zapewnić nam nie tylko dobre oczyszczenie, usunięcie zabrudzeń i pozostałości makijażu bez efektu podrażnienia, ale i delikatnie pilingować i masować naszą skórę.
Ściereczka może służyć nam także do zmywania maseczek z glinki, stosowania olejków, czy być pomocna w metodzie OCM.
Zdecydowanie zastępuje ona typowe szczoteczki do twarzy czy nawet gąbki z celulozy!!!
Można ją prac ręcznie lub w pralce w 30 st.C
Oczywiście należy pamiętać też o zasadach higieny i suszeniu ściereczki w przewiewnym pomieszczeniu.
Przyznam się Wam, iż chusteczka muślinowa przypomina mi troszkę chustę, którą posługują się kosmetyczki w salonach do zmywania różnego typu produktów z twarzy.
Uwielbiam stosować ją rano, gdyż właśnie wtedy pobudza ona dodatkowo moją skórę, dobrze usuwa pozostałości preparatów z nocy, a efekt gładkiej i zaróżowionej cery bardzo mi odpowiada.
Szybka aplikacja żelu, ściereczka i już! Nic więcej nie trzeba :)
Raz na jakiś czas stosuję również chusteczkę jako ciepły kompres przy metodzie OCM!!!!
W tej roli sprawdza się idealnie nawet przy mojej bardzo wrażliwej skórze.
Jeśli macie ochotę posłuchać troszkę więcej o zastosowaniu chusteczki muślinowej zapraszam Was do obejrzenia filmiku:
Dajcie znać, czy używałyście ściereczki muślinowe i co myślicie na ich temat!
A może uważacie, że jest to tylko zbędny gadżet?
Życzę Wam słonecznego weekendu i widzimy się już w poniedziałek!
XOXO
Zdecydowanie wolę GLOV :)
OdpowiedzUsuńkupiłam włąsnie niedawno zestaw Liz ze szmatką, strasznie jestem ciekawa efektów:)
OdpowiedzUsuńnie mam u siebie TBS, więc niestety nie kupię, ale fajnie, że się sprawdza;)
OdpowiedzUsuńMożna kupić w sieci ;)
Usuńja właśnie powróciłam do ściereczki muślinowej, w lecie zrobiłam sobie od niej przerwę. Cóż mogę powiedzieć? bardzo za nią tęskniłam :) mam jednak wrażenie, że moje są zupełnie inne od Twojej, a też mam z TBS.
OdpowiedzUsuńInne? Pod jakim względem ?
Usuńużywałam szmatek z Liz Earle , ale jakoś nie dawała u mnie super efektów i teraz sobie leży w szufladzie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, choć to oczywiste, że każda z nas ma inne wymagania ;)
Usuńszkoda że w Krakowie nie ma już tbs... nigdy nie mogłam trafić na tą szmatkę..
OdpowiedzUsuńAle można zamówić przez internet :)
Usuńkoniecznie muszę spróbować:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale będę musiala wypróbować, bo już dużo o niej słyszałam :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńRozumiem, że jest ona wielokrotnego użytku ;P pierwsze słyszę o czymś takim ale nie będę ukrywać, że jest to ciekawe :)
OdpowiedzUsuńTak, jest wielokrotnego użytku :) Można ją prac ręcznie i w pralce!
Usuńjesteś przesympatycznie naturalna. Pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuń