Wydłuża, pogrubia i podkreśla nawet najkrótsze rzęsy, posiadając przy tym
najintensywniejszy z możliwych odcieni czerni. Dodatkowo, jego genialna
szczoteczka wyróżnia się spośród innych skrzyżowanym układem włosia.
Zaprojektowana została w ten sposób, aby nakładać odporny na rozmazywanie
tusz, od nasady aż po same końcówki rzęs. Efekt można wzmacniać poprzez
nakładanie dodatkowych warstw tuszu, tak aby dopasować intensywność makijażu na
dzień i na wieczór. Nie rozmazuje się, ani nie zbija w grudki. Testowany
dermatologicznie i oftalmologicznie. Bezzapachowy.
Tusz ma bardzo eleganckie, ale też ciężkie opakowanie.
Pojemność: 10,50g
Cena: od 103,00 do 119,00 zł w zależności od sklepu
Dostępność:
W swoim składzie zawiera między innymi syntetyczny wosk pszczeli, parafinę, wosk Carnauba, wosk Candelilla , olej jojoba, silikony itd.
Nie posiada zapachu i jest bardzo, ale to bardzo czarny.
Przydatność od otwarcia to okres 6 miesięcy.
Jak już wspomniałam we wstępnie szczoteczka jest ogromna, ale nie silikonowa.
Na początku można się jej przestraszyć, choć po pierwszej aplikacji nie jest już tak źle.
Tusz nie oblepia szczoteczki, a nabiera go ona wystarczającą ilość.
Jeśli chodzi o samą konsystencję produktu to jest ona kremowa i dość szybko zasycha.
Można spokojnie budować efekt i dokładać tusz bez obaw o rozmazywanie.
Mascara utrzymuje efekt przez cały dzień. Pięknie wydłuża i pogrubia rzęsy. W moim przypadku wystarczają tylko 2 warstwy na dzień, choć i tak rezultat jest dość dramatyczny, co za chwilę zobaczycie.
Szczoteczka wyciąga każdy włosek i podkreśla nawet te najmniejsze.
Tusz nie osypuje się w ciągu dnia i nie daje też efektu pandy.
A jeśli chodzi o demakijaż to tutaj również nie ma problemu i produkt schodzi z rzęs przy użyciu czy to płynu micelarnego czy mleczka.
Zobaczcie teraz jak prezentuje się na rzęsach:
Jak widzicie i pewnie już znacie moje rzęsy są one cienkie, jasne i mało widoczne bez pomalowania. Nawet ostatnie odżywki nic im nie pomogły.
I tak może już spokojnie pozostać, ale ja lubię mocno podkreślone rzęsy i zawsze dokładam drugą warstwę.
I co myślicie? Widać poprawę? A pomyślcie sobie, co stanie się przy 3 warstwie :)
Jestem zachwycona tym kosmetykiem. Może zdjęcia nie są najlepszej jakości, ale długość rzęs widać i to jest ważne. Dodam również, że nie robiłam czarnej kreski na powiece, a efekt jest taki jaki jest.
Różnica cenowa między poprzednikiem CLINIQUE a Laura Mercier to tylko 20 zł. Korzystając z częstych promocji w drogeriach czy innych sklepach internetowych możemy nabyć tą perełkę dużo taniej, a czy nie warto?
Jeśli jeszcze zastanawiacie się na wyborem dobrego tuszu z wyższej półki to polecam Wam ten.
Myślę, że będziecie zadowolone :)
XOXO
nieźle! Laurka mnie oczarowała :)
OdpowiedzUsuńEfekt wydłużenia - super, jednak mam wrażenie, że szczoteczka słabo rozczesuje rzęsy.
OdpowiedzUsuńwow, ale efekt! niezły :) Tuszu akurat nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńWydłuża ładnie, jednak chyba dla mnie za mocno skleja rzęsy :-( i robi owadzie nóżki.
OdpowiedzUsuń