Maseczki w mojej codziennej pielęgnacji zajmują wysoką pozycję. Uwielbiam je w każdej postaci, choć nie ukrywam, że najwygodniejsze są dla mnie maski biocellulozowe, ale ... No właśnie, jako blogerka testuję nowości, a jako kobieta często jestem skuszona reklamą. Obiecują nam wiele, a czy zawsze uzyskujemy rezultaty? Dzisiejszy post postanowiłam poświęcić na recenzję maski / kuracji, która ma zadziałać już w 60 sekund. Jesteście ciekawi, jaka jest moja opinia na temat GlamGlow Instamud?
GLAMGLOW INSTAMUD - CO OBIECUJE PRODUCENT?
Jak zawsze rozpocznę od obietnic producenta, a później opiszę Wam moje spostrzeżenia. Instamud 60 - second pore - refining treatment ma zmniejszać widoczność porów w zaledwie 60 sekund. Maseczka piankowa, która wygładza koloryt skóry i pozostawia ją przygotowaną do następnych kroków pielęgnacyjnych. Nakładamy preparat na suchą, oczyszczoną skórę obfitą warstwą. Pozostawiamy na minutę i spłukujemy wodą. Producent zaleca stosowanie owego produktu 2-3 razy w tygodniu lub tak często, jak potrzebujemy. Uwaga, omijamy okolice oczu!
Ok, teraz czas na skład. Co ciekawego znajdziemy w tej masce?
Kompleks Teaoxi, czyli mieszankę z oczaru wirginijskiego i aloesu dla wzmocnienia skóry. Jest też glinka bentonitowa i glinka biała w celu oczyszczenia porów. Mamy także glicerynę, niacynamid, kwas hialuronowy, wyciąg z pszenicy, wyciąg z pestek jabłek, alantoinę, bisabolol, mentol, olejek rycynowy, dwutlenek tytanu oraz barwniki i składniki tworzące konsystencję maski. Jest całkiem dobrze, a nawet powiem, że bardzo dobrze!
OPAKOWANIE GLAMGLOW INSTAMUD
Jak zawsze marka przyciąga uwagę swoim opakowaniem. Żółty kartonik zawiera plastikową buteleczkę o pojemności 50 ml wyposażoną w wygodną pompkę, która dozuje nam formułę produktu. Przydatność od otwarcia to 24 miesiące.
Cena - 165, 00 zł
MOJA OPINIA:
Moje pierwsze spostrzeżenie to konsystencja. Maska po wyciśnięciu jest mocno fioletowa i płynna, a dosłownie w mgnieniu oka zamienia się w piankę. Bardzo przypomina mi maseczkę bąbelkową marki Clinique, o której pisałam w tym poście:
Po nałożeniu na skórę, oprócz tego, że maska zamienia się w piankę to jeszcze utleniające się pęcherzyki zaczynają pękać i jest to bardzo fajne uczucie, ale ... Niestety według mnie zbyt szybko konsystencja zmienia swoją formułę. Producent zaleca by nałożyć ją grubą warstwą na skórę. W miejscach gdzie zaaplikujemy maskę cieńszą warstwą od razu zaczyna się proces bąbelkowania i nie da się tam dołożyć formuły.
Zapach - ja nie wyczuwam nic! I bardzo dobrze, bo mój nos jest niesamowicie wrażliwy i po ostatnim produkcie marki, jaki przetestowałam jestem też okropnie uczulona na pewne aromaty. Plusem natomiast jest też to, że skóra wrażliwa nie lubi zbyt mocnych zapachów, a tutaj nie czuć nic!
Działanie - i zaczynają się schody. Podoba mi się skład maski, bo jest w nim wiele składników, które mają oczyszczać skórę i działać mocniej szczególnie w przypadku skóry mieszanej oraz tłustej, która boryka się z rozszerzonymi porami. Jednak 60 sekund to zdecydowanie za mało, jeśli chcemy w szybki i widoczny sposób poprawić wygląd naszej cery. Nie oczekujcie, że po pierwszym użyciu Instamud zauważycie natychmiastowy efekt, a pory zupełnie znikną. Tak się nie stanie, ale ... Jeśli będziecie stosować tytułowy kosmetyk 2, a nawet 3 razy w tygodniu, jako uzupełnienie pielęgnacji wtedy różnica się pojawi i to znaczna! Pory rzeczywiście się zmniejszą! Zapytacie, to co dzieje się po tych 60 sekundach? Zauważycie lekkie wygładzenie, odczujecie mocne odświeżenie skóry i ukojenie. Skóra będzie wyglądać zdrowo i pięknie. I tak, jak wspomniałam wcześniej, przy regularnym stosowaniu zwrócicie uwagę na zmniejszenie porów.
Czy warto inwestować w taki kosmetyk? I tak i nie! Po pierwsze jest to świetne rozwiązanie dla osób, które posiadają cerę naczynkową i nie mogą stosować peelingów oczyszczających. Dlaczego? Bo substancje zawarte w masce będą nie tylko oczyszczać skórę, ale też wnikać w pory i oczyszczać je od środka. To jest bardzo ważny krok, bo przy okazji nie podrażniamy skóry i nie wpływamy na naczynka. Po drugie możecie stosować maskę nie tylko w wieczornej pielęgnacji, ale np. w porannej zamiast żelu czy pianki oczyszczającej. Wystarczy przetrzeć skórę płynem micelarnym, tonikiem, wodą różaną czy innym produktem. Następnie nałożyć maskę, a po chwili ją zmyć i zaaplikować tonik. Jeśli będziecie siągać po Instamud regularnie skóra będzie bardzo ładnie wyglądać, ale jeśli liczycie na efekt po jednym użyciu, raz na jakiś czas i niwelację rozszerzonych porów raz na zawsze to odpuście sobie zakup owego kosmetyku.
Jestem ciekawa, czy ktoś z Was skusił się już na ten preparat? Jakie są Wasze spostrzeżenia? A może jesteście zachwycone działaniem GlamGlow Instamud?
XOXO
Super produkt :-)
OdpowiedzUsuńJest bardzo ciekawy ;)
Usuńjeszcze jej nie miałam, ale skusiłaś mnie recenzją, czemu nie wypróbować?
OdpowiedzUsuńDostałam ta maseczkę w pracy za szkolenie (sephora) i w życiu sama bym jej nie kupiła ze względu na cenę. Na razie faktycznie nie widzę żadnej różnicy, a po użyciu moja skóra jest ściągnięta... więc średnio mnie przekonuje jej działanie, ale dam jej jeszcze szansę :)
OdpowiedzUsuń