Od producenta:
Zanurz się w najbardziej luksusowym rytuale piękności z tym bogatym kremem nawilżającym wzbogaconym o pozyskany ze Wspólnego Sprawiedliwego Handlu olej z Maroka.
Produkt przeznaczony do skóry suchej, nadaje 24 godzinne nawilżenie, a skóra staje się miękka i gładka.
Nasze szlachetne orzechy argan pochodzą z odległych gór Atlas w Maroku. Są zbierane ręcznie, ręcznie łupane i powoli przetłaczane w najczystszy, najbardziej promienny olej arganowy. Nasza wymiana handlowa z sześcioma spółdzielniami organizacji Targanine zapewnia kobietom sprawiedliwy i regularny dochód, pomagając im podnieść standard życia i zwiększyć niezależność.
Produkt, który ja otrzymałam był w opakowaniu 50 ml, ale obecnie dostaniecie go w standardowej wersji 200 ml.
Seria posiada jeszcze olej rozświetlający, płyn do kąpieli, balsam do ciała, gruboziarnisty peeling, mydło do masażu oraz skoncentrowany cudowny olej i skoncentrowany balsam do ust.
Co znajdziemy w składzie masełka?
Mamy tu bazową wodę, masło Shea, masło kakaowe, glicerynę, olej babassu, wosk pszczeli, olej arganowy, związki zapachowe, barwniki, kwas cytrynowy, silikony, kumarynę, gumę ksantanową itd.
Konsystencja tego kosmetyku jest mocno zbita, rzeczywiście przypomina masło. Jeśli znacie body butter z serii czekoladowej ten jest prawie identyczny, jednak różni się zapachem i kolorem.
No właśnie zapach! Po otwarciu wieczka ulatnia się intensywny, słodki, może nawet troszkę luksusowy aromat, który w zderzeniu ze skórą utrzymuje się na niej bardzo długo.
Na początku byłam nim zachwycona, niestety przy codziennym stosowaniu, już pod koniec opakowania zaczął mnie mdlić, a to rzadko się zdarza :( Jeśli macie ochotę na orientalne nuty to tu się zawiedziecie. Masełko może i jest z serii arganowej, ale zupełnie nie przyciągnie Was do Maroka!
Ale żeby nie było, działanie tego produktu jest super!
Po pierwsze bardzo wydajny, ze względu właśnie na swoją konsystencję.
Po drugie bardzo mocno nawilża! I jeśli rzeczywiście cierpicie z powodu suchej skóry, to może być dla Was zbawieniem. Masło szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu na skórze, a daje odczucie miękkości i gładkości.
Co jest również ważne kosmetyk ten nie podrażnił mojej wrażliwej skóry!
Przy codziennym stosowaniu zauważyłam iż moja skóra jest zregenerowana, odżywiona i nawilżona. Sprawdził się też na wyjeździe do Włoch. Gdy smarowałam nim moje ciało po opalaniu miałam wrażenie, że skóra spija wszelkie dobre składniki z tego masła!!!
Jestem ciekawa jak pozostałe produkty z serii Wild Argan Oil, a zwłaszcza peeling i olejek. Dajcie znać, czy i Wy już sięgnęliście po tą nowość? A może wcale nie macie ochoty na taką mieszankę?
XOXO
Jeszcze nigdy nie miałam maselek z tbs, ale to mnie niezwykle kusi:) ale to może zimą:)
OdpowiedzUsuńWybór na zimę jest ogromny! Polecam wypróbować :)
UsuńNie miałam, jakoś Body Shop mnie nie kusi
OdpowiedzUsuńTo masło jest rzeczywiście całkiem fajne, dobrze nawilża, ale nie jest to jakieś szczególnie nawilżenie :) Ogromnym plusem jest to że bardzo dobrze się wchłania. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Masz rację, masełko bardzo dobrze się wchłania. Byłam bardzo zadowolona z jego działania.
UsuńTeraz pożałowałam, że nie zgłosiłam się do tych testów. Wtedy jeszcze nie byłam przekonana do TBS, teraz chętnie bym do masło znalazła u siebie :(
OdpowiedzUsuńOj szkoda, ale nic straconego. Zawsze można kupic i wypróbować :)
UsuńNie miałam nic TBS a masełko wydaje się ciekawe :)
OdpowiedzUsuńI jest! TBS ma w ofercie wiele ciekawych produktów wartych zainteresowania.
UsuńMasełka z TBS, które miałam okazję używać były fajne, ale na dłuższą metę zdecydowanie nie dla mnie. Bez dwóch zdań wolę pod tym względem Pat&Rub :-)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie miałam masła z Put&Rub. Czas najwyższy to zmienić.
Usuńuwielbiam go, własnie mi się skonczyło
OdpowiedzUsuńWłasnie dostałam niedawno to masełko od znajomej i jeszcze nie używałam, zapach fenomenalny ma, zobaczymy jak z działaniem;)
OdpowiedzUsuń