To właśnie on pojawił się w ostatnich, kosmetycznych ulubieńcach miesiąca. To właśnie on zawładnął moim sercem. I choć znam błyszczyki CHANEL już od wielu lat i nadal nie mam ich dość. Zużywam jeden za drugim i cieszę się z każdej aplikacji. W przypadku tego produktu było i nadal jest podobnie. Zapraszam do zapoznania się z dzisiejszym bohaterem tego właśnie posta.
Gęsty, można nawet rzec "klejący" błyszczyk marki CHANEL to odrobina luksusu zamknięta w małym, klasycznym opakowaniu. Tym razem postawiłam na nr 171 o wdzięcznej nazwie " Ocean Shimmer".
Aplikatorem jest miękka, mała gąbeczka, która idealnie rozprowadza produkt. Dodatkowo nabiera również wystarczającą ilość kosmetyku, dzięki czemu nic nie zbiera wokół buteleczki.
Przydatność tego kosmetyku to okres 18 miesięcy. Dostaniecie go w drogeriach Sephora czy Douglas. Cena oczywiście wysoka, jak na błyszczyk. Wydacie na niego ok. 140,00 zł, pytanie tylko czy warto? ;) No cóż, moją odpowiedź już znacie!
Mimo iż jest to bezbarwny odcień to zawiera on w sobie bardzo delikatne, niewyczuwalne drobinki, które cudownie odbijają światło. Efekt jaki daje na ustach można przytoczyć do tzw. mokrych ust czy tafli wody. Oprócz tego jego ogromnym plusem jest trwałość czy też nawilżająca konsystencja. Zapach? Praktycznie go nie czuć. A teraz sami oceńcie, jak wygląda na ustach.
Możecie powiedzieć, że nic specjalnego i jak można wydać tyle kasy na tak zwykły błyszczyk. No można, bo w tym przypadku płacicie nie tylko za markę, ale również za klasyczne i piękne opakowanie, dobrą jakość i rewelacyjne nawilżenie z nabłyszczeniem. Według mnie jest to idealny produkt na dzień, ale może również podkreślić nam zwykłą szminkę czy zmienić jej efekt.
Osobiście, gorąco polecam Wam wypróbowanie błyszczyków marki CHANEL! Ja jestem ich wierną fanką :)
XOXO
Ten błyszczyk zdecydowanie jest wart swojej ceny. Ja mam dwa swoje ulubione też Chanel... :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie! Błyszczyki Chanel to moje ulubione od lat!
UsuńAnitko pewnie jak kazdy blyszczyk chanel jest dobry ale cena ich to lekka przesada. My nie zarabiamy w EUR zeby tyle placic za blyszczyk. Czytajac i ogladajac blogi kosmetyczne czasem zastanawiam sie dla kogo to sa kosmetyki bo ja jako poznanianka czy ty jako warszawianka ( nikogo nie chce urazic) kupujemy je ale aktualnie zyje ok. 40 km od morza i mozecie mi wierzyc lub nie na takie kosmetyki moze sobie pozwolic tylko pani burmistrz ze swoja pensja a nie reszta dziewczyn z miasteczka. Mysle warto bylo by zareklamowac troche kosmetykow z nizszej polki na ktore stac byloby wie ej osob. Wiem powiecie ze sa meszcze wyzsze polki cenowe. Ale czy w tym wszystkim tylko o to chodzi? Pomyslcie przez chwile nad tym.. na codzien wasze blogi proponuje do obejrzenia tym kobietom i niestety jak mnie spotykaja mowia ze dla nich to takie blog to bajka bo realnie nie sa w stanie kupic takiego blyszczyku, ktory uzywa sie na codzien a nie od wielkiego swieta. Prosze o troszeczke tanszych kosmetykow i ich recenzji. Pozdrawiam arleta
OdpowiedzUsuńNie wiem od jak dawna obserwujesz moj blog, ale widząc po komentarzach nie jest to długi okres. Tak sie składa, ze istnieje w sieci już ponad 4 lata i przez ten okres przewinęły sie tutaj recenzje nie tylko luksusowych kosmetyków, ale tez te profesjonalne, drogeryjny, apteczne czy nawet za kilka złotych. Nie chodzi tylko o ceny kosmetyków, a o ich działanie czy skuteczność i jesli cos jest dobre to staram sie tym dzielić. Staram sie dotrzeć do każdej grupy wiekowej czy tez klasy. Nie bede pisać o kosmetykach, które nie pasują do mojej cery, mojego wieku itd. bo nie bede w tym wiarygodna. Wiele razy wspominam o tym, ze nie korzystam z drogeryjnej pielęgnacji bo wiem jak ona działa od tej drugiej strony. To samo tyczy sie kosmetyków do makijażu. Wole profesjonalne i często podkreślam, ze warto korzystać z promocji. Dlatego tez nie rozumiem tego komentarza :(
UsuńAnito, uważam że nie powinnaś się tłumaczć z wydawania swoich pieniędzy. Blogosfera jest na tyle dużą przestrzenią że każdy znajdzie coś dla siebie, nie wiem czemu dziewczyny które kupują kosmetyki z wysokiej półki mają się z tego powodu kajać przed innymi. Arleto, masz bloga to reklamuj takie kosmetyki jakie Ty chcesz. Dla mnie ten blog to nie bajka bo mnie stać na błyszczyk z Chanel (inna sprawa,czy chcę go kupić ale to na marginesie) a wcale nie jestem żadną dyrektorką ani nikim takim. Dla mnie Twój komentarz to taki troche "ból d..." pisząc brzydko. Ps. Sama przeszłam przez całą tanią,drogeryjną kolorówkę z Rossmana i Natury a teraz kupuje MACa - mam się w takim razie ubrać w worek pokutny z tego powodu....litości. Ola.
UsuńTu nawet nie chodzi o tłumaczenie się, ale są takie osoby, które nie śledzą mojego bloga od początku i nie wiedzą też co się tutaj pojawiało. Kolejna sprawa to wydawanie pieniędzy na drogie kosmetyki. Są takie osoby, które mogą sobie na nie pozwolić i takie, które niestety nie. Dlatego też nie pokazuję samych luksusów. Pamiętam jak pokazywałam torby OBAG jako pierwsza w Polsce. Gdy mówiłam o cenie wszyscy na mnie naskakiwali, że tyle kasy za gumę. A teraz co się obejrzę to widzę kogoś z OBAG. I nadal podtrzymuję moje zdanie, że można sobie odłożyć pieniążki na jakąś fajną czy droższą rzecz, jak i można je kupic w promocji :)
UsuńNadaje piękną taflę, fakt. Na zdjęciu widzę jednak mojego ukochanego Angela :)
OdpowiedzUsuńAngel? Oj tak, rowniez moj ulubiony :)
UsuńWyglada ladnie ale nie dalabym za niego tyle ;) Revlon ma chyba podobne i kosztują grosze ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie nie jestem fanką aż tak naturalnych błyszczyków ;) a pewnie gdybym już chciała coś tak transparentnego, wybrałabym pewnie coś z drogerii po prostu ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię błyszczyków, bo zazwyczaj na wietrze przyklejają mi się do nich włosy :P
OdpowiedzUsuńA ja mam na to sposób! Gdy jest wiatr związuje włosy ;)
Usuń