Na początek chcę Was zaprosić do obejrzenia filmiku, który przygotowałam jakiś czas temu. Dowiecie się z niego między innymi, jakie kosmetyki posiada w ofercie marka, jakie mają one składy i konsystencje, a także jakie było moje pierwsze wrażenie po ich otworzeniu.
" Miya Cosmetics powstała z myślą o potrzebach i stylu życia nowoczesnych kobiet, takich jak my. Czego pragniemy? Chcemy wyglądać i czuć się piękne, ale szkoda nam czasu na skomplikowaną pielęgnację i godziny przed lustrem. Dlatego stworzyłyśmy innowacyjną pielęgnację, dopasowaną do Twojego stylu życia i potrzeb Twojej skóry. Dzięki naszym produktom będziesz wyglądać i czuć się świetnie. Tu i teraz!" - założycielki marki: Anna Koss i Anna Białas-Bednarczyk
Do mojej codziennej pielęgnacji wybrałam dwa kremy: Call Me Later oraz I'm Coco Nuts, o których opowiem Wam dziś więcej. Zacznijmy od porannej pielęgnacji.
I'm Coco Nuts to krem intensywnie nawilżający z olejkiem kokosowym. Dzięki niemu nie tylko zadziałamy pielęgnacyjnie, ale też uwolnimy wspomnienie lata ;) Nadaje się on do każdego typu skóry i możemy stosować go na twarz, dłonie czy też ciało.
Opakowanie tego kremu ma przepiękny miętowy kolor, 75 ml pojemności i kupicie go w cenie ok. 30,00 zł. Data przydatności znajduje się na zgrzewie tubki.
Analizując skład tego preparatu znajdziemy: bazową wodę, olejek sezamowy, olej kokosowy, glicerynę, panthenol, witaminę E, kwas fitowy, związki zapachowe, roślinne emolienty, itd. Nie ma tu silikonów, parafiny, olejów mineralnych, PEG-ów czy barwników.
Warto zwrócić uwagę iż olejek kokosowy świetnie nawilża, regeneruje i koi skórę, odbudowując jej płaszcz hydrolipidowy. Natomiast olejek sezamowy, czy witamina E odżywiają skórę, regulując jej nawilżenia.
Dlaczego zdecydowałam, że to właśnie ten krem zastosuję na dzień? Po pierwsze ze względu na jego fajną, lekką konsystencję, która dobrze i szybko się wchłania, a także cudowny zapach kokosa. Na początku obawiałam się, że będzie się on długo utrzymywał na skórze, jednak nic bardziej mylnego.
Druga ważna kwestia to natychmiastowy efekt nawilżenia, którzy poczujecie już po chwili od aplikacji kremu na twarz. Skóra staje się miękka w dotyku i gładka. I kolejnym wielkim plusem tego specyfiku jest idealne rozwiązanie pod makijaż, który dobrze się trzyma na tak przygotowanej skórze.
W przypadku tego kremu nie ma mowy o podrażnieniu, zaczerwienieniu, ściągnięciu skóry. Nie pojawiły się u mnie żadne niespodzianki i co może Was też zaciekawić, krem jest niesamowicie wydajny!!!
Czas na wieczorną pielęgnację i Call Me Later ;) Krem regenerująco-odżywczy z masłem Shea. Również nadaje się do każdego typu cery i można stosować go na twarz, dłonie oraz ciało.
Opakowanie to miękka tubka o pojemności 75 ml, z datą przydatności na zgrzewie. Kosmetyk testowany dermatologicznie, zawierający w składzie ciekawe substancje aktywne. Jakie?
Mamy tu między innymi masło Shea, glicerynę, panthenol, olejek jojoba, olejek sojowy, witaminę E, kwas fitowy, związki zapachowe czy prowitaminę B5. Podobnie jak w przypadku kremu kokosowego nie znajdziemy tu silikonów, parafiny czy inny substancji kontrowersyjnych.
Jeśli jeszcze nie wiecie to masło Shea posiada fantastyczne właściwości regenerujące i wpływa na zwiększenie nawilżenia oraz jędrności skóry. Olejek jojoba, witamina E i prowitamina B5 wygładzają i odżywiają skórę. Czego chcieć więcej?
Jest to jedyny z czterech preparatów marki, który posiada gęstszą konsystencję. Uważam również, że taka formuła jest rewelacyjnym rozwiązaniem właśnie na wieczór, kiedy nasza skóra potrzebuje regeneracji po całym dniu, odżywienia i odbudowy. Nie musimy martwić się o makijaż, nie musimy się spieszyć. Krem działa i przynosi bardzo fajne efekty.
Zaskoczyło mnie w nim to, że mimo swojej konsystencji bardzo szybko się wchłania. Pozostawia na skórze niewidoczny film, która po mniej więcej godzinie znika. Gdy zaaplikujemy go wieczorem, rano skóra będzie wyglądać pięknie. Wygładzona, zaróżowiona, miękka i przyjemna w dotyku. To jest to!
Od tygodnia zaczęłam stosować także ten krem na moje dłonie i tu mam dla Was kolejny plus. Skóra bardzo fajnie się wygładziła i odżywiła. Robię nocny kompres, nakładam preparat grubszą warstwą na dłonie i idę spać. Rano nie ma mowy o przesuszeniu, a skórki wokół paznokci wyglądają super!!!
Pozostałe dwa kremy postanowiłam sprezentować bliskim mi osobom i od razu pomyślałam o moich znajomych, które uwielbiają nowinki kosmetyczne tak samo jak ja. Jedna dostała Hello Yellow, a druga I Love Me. Postawiłam im jednak warunek, że będą musiały podzielić się ze mną i z Wami opinią na temat tych kremów. Jak myślicie, jakie były ich refleksje?
Hello Yellow to nawilżająco - odżywczy krem z masłem mango, a cudownym słodkim zapachu i lekkiej konsystencji. W jego składzie znajdziecie glicerynę, kwas stearynowy, olej z pestek winogron, masło mango, panthenol, czy też witaminę E. Zero substancji kontrowersyjnych, pojemność 75 ml i przeznaczenie - do każdego typu skóry.
"Zakochałam się w jego zapachu, który kojarzy mi się z wakacjami. Dodatkowe umilenie codziennej rutyny w łazience. Szybko się wchłania i od razu mogę wykonać makijaż. Dla mnie to ważne, bo nie mam dużo czasu z rana! Zabieram krem ze sobą do pracy i lubię nakładać go na moje dłonie, które wtedy długo i słodko pachną. Praktycznie nie rozstaję się z tym kremem i chyba znalazłam ideał!"
Paulina
I Love Me to krem odżywczy z olejkiem z róży. Ostatni z kosmetyków marki, ale nie ostatni pod względem działania. W jego składzie mamy całą masę składników aktywnych jak: olej sezamowy, glicerynę, olej makadamia, kwas stearynowy, olej sojowy, olejek różany, olej słonecznikowy, wyciąg z alg, wyciąg z planktonu, witaminę E i wiele innych! Kolejny raz zaznaczę, że nie znajdziecie tu żadnych substancji szkodliwych dla zdrowia.
Pojemność tego kremu to również 75 ml, różowa tubka, lekka konsystencja i delikatny zapach róży.
"Nazwa tego kremu doskonale oddaje jego działanie. Pokochałam siebie i moją skórę, która dosłownie odżyła. Kiedyś nie przepadałam za kosmetykami o różanym zapachu a ten jest tak przyjemny, że nawet umila mi pielęgnację w łazience. Podoba mi się jego lekka konsystencja i to, że nie zrobił nic złego z moją mieszaną cerą. Używam rano i wieczorem i mam wrażenie, że wcale się nie kończy. Poleciłam go mojej mamie i przyjaciółce, bo jest w niskiej cenie i można stosować go nie tylko na twarz..."
Monika
Podsumuję teraz kosmetyki Miya Cosmetics, bo myślę że warto zwrócić na nie uwagę. Dlaczego? Ciekawe składy i dobre dla naszej skóry. Duże pojemności i przystępne ceny na kieszeń każdej z nas. Ładne, kobiece opakowania, wygodne w torebce, w podróży czy pośród innych kosmetyków. Duża pojemność i szerokie zastosowanie to także ogromna oszczędność czasu. Wyjątkowe zapachy, które dopasują się do naszego gustu. Polecam, warto wypróbować, warto sprawdzić na własnej skórze i przekonać się, że Miya Cosmetics to odpowiedź na potrzeby naszej skóry i naszego stylu życia!
XOXO
Chętnie wypróbowałabym któryś z tych kremów, tym bardziej że są niedrogie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo są świetne :)
UsuńWspaniała recenzja!na pewno kupię sobie jeden z tych kremów.kuszą niską ceną i fajnymi składnikami bez kontrowersyjnych dodatków
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja! Bardzo chciałabym wypróbować te kremy. Napewno kupię!
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że u Ciebie spiszą się tak dobrze jak u mnie :)
UsuńGłośno o nich ostatnio :) ale trafiam na same pozytywne opinie. Kuszące ;) i mają przystępną cenę
OdpowiedzUsuńBo te kosmetyki są świetne i właśnie mają super ceny! Nie dziwię się, że tak wiele osób się nimi zachwyca :)
Usuńżółty dla mnie bo pachnie mango <3
OdpowiedzUsuńRóżowy jest świetny, ale mam też chęć na odżywczy niebieski :)
OdpowiedzUsuń