Suche usta, brak nawilżenia, skórki i cała reszta. Która z nas od czasu do czasu nie mierzy się z tym problemem? Rozwiązanie jest jedno - odpowiedni balsam do ust. Przyznam się Wam, że ostatnio testowałam ich bardzo wiele. Były takie, które totalnie nie spełniły moich oczekiwań, jak i takie, które wywołały mój zachwyt. Wybrałam z nich wszystkich magiczną czwórkę. Mam nadzieję, że Was zaciekawią.
Na początek "francuski pocałunek". Brzmi całkiem kusząco, a mowa o nowości marki Caudalie, czyli balsamach do ust w 3 wersjach. Zacznę od ich pięknych opakowań. Z jednej strony plastikowy słoiczek o pojemności 7,5 g, a z drugiej strony drewniana nakrętka. Coś pięknego!
To dopiero początek, bo w balsamach Caudalie znajdziemy moc przeciwutleniaczy, czyli polifenole z pestek winogron. Te maleństwa nie tylko nawilżają, chronią, ale i lekko barwią. Mamy połączenie pielęgnacji z delikatnym, subtelnym makijażem ust. Konsystencja jest mocno zbita w słoiczku, ale podczas nabierania stapia się pod ciepłem skóry i bardzo dobrze rozprowadza na ustach. Do tego wszystkiego dochodzi cudowny smak i zapach. Każdy balsam jest inny, inaczej smakuje, inaczej pachnie. I co Wy na to?
Caudalie French Kiss Innocence to połączenie wanilii i pomarańczy o lekkim, różowym kolorze. Na ustach daje dziewczęcy połysk i romantyczne wykończenie.
Caudalie French Kiss Seduction to znów delikatny, ale i elegancki róż o zapachu ciepłej wanilii. Nałożony na usta sprawia, że stają się wyjątkowo podkreślone, zdrowe, piękne.
Caudalie French Kiss Addiction to już malinowo - wiśniowa rozkosz. Wyraźny i seksowny balsam o słodkim, cukierkowym zapachu. Idealny również wieczorową porą.
Kolejna grupa jest już ostra i wyjątkowo pikantna. Dlaczego? Bo owe produkty nie tylko mają nawilżać i chronić nasze usta, ale i je powiększać. Tak, tak, dobrze przeczytałyście. W składzie balsamów znajduje się kwas hialuronowy, olejek rycynowy, witamina E oraz ekstrakt z papryczki chili. I to właśnie ten ostatni składnik odpowiada za efekt powiększania ust.
Pomadki mają miękką i przyjemną formułę. Bardzo gładko rozprowadzają się na ustach i również dostępne są w 4 wersjach, w tym 3 z nich posiadają kolor.
Wersja Clear najbardziej przypadła mi do gustu, ale pozostałe też są całkiem, całkiem ;) Każdy znajdzie coś dla siebie. Zwróćcie również uwagę na piękne opakowania z matowego plastiku. A zapach? Słodki, karmelowo - czekoladowy, pozostaje na ustach.
Czy pomadki działają powiększająco? Oj tak i na początku dość ostro pieką. Mamy tu działanie pobudzające naczynia krwionośne i rzeczywiście efekt bardzo szybko da się zauważyć. Kto z Was ma odwagę spróbować?
O balsamie do ust Fridge już Wam opowiadałam. Zakochałam się w nim totalnie. Wspaniała, kremowa konsystencja. Świetny, naturalny skład, a przede wszystkim działanie. Mocne nawilżenie i wygładzenie. Uwielbiam nakładać go wieczorową porą, przed snem, a rano? Rano moje usta wyglądają jak nowe.
Perełka! Balsam przypomina słynny produkt NUXE, ale jest od niego lepszy. I gdyby nie to, że marka robi go na zamówienie to pewnie cały czas gościłyby w mojej codziennej pielęgnacji.
Na podsumowanie dzisiejszego posta słodkie kubeczki przypominające lody o różnych smakach. W składzie mamy między innymi olej kokosowy, woski pszczele, olej ze słodkich migdałów, witaminę E, olej z oliwek i wiele innych ciekawych substancji. Oczywiście najbardziej oko przyciągają opakowania i ciekawa aplikacja. Wystarczy przekręcić denko i wysuwa się miękki sztyft, który nawilża i odżywia. Coś wspaniałego!
Jestem ciekawa, czy znacie wymienione balsamy i który z nich najbardziej się Wam spodobał? A może macie już swoich ulubieńców w tej kwestii pielęgnacji?
XOXO
od dawna kusi mnie, żeby kupić coś marki Fridge, chyba to będzie balsam do ust! :)
OdpowiedzUsuńOj jest wiele kuszących kosmetyków w ofercie Fridge. Polecam zacząć od próbek ;)
UsuńJa właśnie jestem fanką NUXE ale denerwuje mnie jego sposób nakładania, a sztyft już tak fajny nie jest ;).
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Próbowałam sztyft i też uważam, że nie jest tak dobry jak balsam w słoiczku.
UsuńUwielbiam balsamy do usta, ale żadnego z tych nie miałam.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis na jesień i zimę :). Niestety nie miałam okazji przetestować żadnego z powyższych, a najbardziej zainteresowały mnie pomadki Procle i Nuxe :). Cudne kolory Procle, Nauve i Nude, ahh.
OdpowiedzUsuń