Kilka słów od producenta:
Multifunkcyjny Mus CC ujednolica, tonuje i poprawia koloryt skóry. Maskuje niedoskonałości ( pajączki, przebarwienia ). Intensywnie nawilża skórę, łagodzi podrażnienia, wygładza oraz rozświetla. Idealnie dopasowuje się każdej karnacji. Nadaje skórze równomierny i naturalny odcień opalenizny bezpośrednio po nałożeniu.
Mus szybko się wchłania i nie brudzi ubrań. Daje natychmiastowy i długotrwały efekt.
Produkt znajduje się w dużej, miękkiej tubce o pojemności 200 ml.
Został przebadany dermatologicznie, a co jest również interesujące wyprodukowany w Polsce.
Na tubce znajduje się data do zużycia.
Cena: 14,00 zł
Sposób użycia:
Mus wmasowujemy w skórę całego ciała lub niedoskonałości. Pozostawiamy do całkowitego wchłonięcia. Po aplikacji należy umyć ręce!
Skład:
Znajdziemy tu glicerynę, mikę, alantoinę, lecytynę, witaminę E, związki zapachowe, barwniki. Są też silikony, regulatory pH, substancje konserwujące, antyoksydanty, emolienty itd.
Konsystencja rzeczywiście przypomina lekki mus, choć pierwsze wrażenie było szokujące, jak ciemny jest ten produkt. I wtedy wyobraziłam sobie ciemne smugi na ciele, okropne plamy na ubraniach i stanowcze NIE. Co się jednak okazało, bardzo się myliłam.
Zapach tego kosmetyku jest delikatny i przyjemny.
Jak widzicie na zdjęciu, po wyciśnięciu z tubki otrzymujemy brązową masę pełną złotych drobinek. Niech Was to nie zmyli. Nie będziecie świecić się jak choinka ;)
Podczas wsmarowywania musu drobinki jakby znikają, kolor staje się delikatniejszy i bardzo ładnie wtapia się w skórę podkreślając tym samym opaleniznę.
Nie ma mowy o plamach! Nie ma mowy o brzydkim zapachu na skórze, jak w przypadku balsamów brązujących! Nie ma również mowy o pobrudzonych ubraniach!
Produkt szybko się wchłania, a skóra jest gładka, miękka i nawilżona.
Czy maskuje? Według mnie nie! Tu potrzeba korektora, a nie takiego musu. Oczywiście im więcej go zaaplikujecie tym skóra będzie wyglądała na ciemniejszą, ale ja się pytam po co? Przecież chcemy uzyskać zdrowy, ładny koloryt i tylko podkreślić nasze piękno.
Rozświetlanie? Owszem, lecz bardzo delikatne i naturalne.
Intensywne nawilżenie? No nie za bardzo! Przy przesuszonej skórze radzę sięgać po tłustsze, bogatsze produkty przeznaczone do tego celu.
Dodam jeszcze, że mus nie podrażnia! Nic mi po nim nie wyskoczyło na ciele ;)
Jest przyjemny w użyciu i bardzo wydajny.
Sprawdzi się idealnie wiosną, gdy zaczniemy zrzucać ciężkie ubrania i odsłaniać nasze blade ciała. Również latem będzie pięknie podkreślał naszą opaleniznę nie wspominając już o jesieni.
Według mnie jest to kosmetyk, którym warto się zainteresować.
Więcej informacji znajdziecie na stronie:
XOXO
Mam coś podobnego z Lirene i to całkiem fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę fajny jest! zapamiętam, bo jestem bladzioch i na wiosnę może się przydać :)
OdpowiedzUsuńMiałam podpbny produkt marki venus właśnie. Taki balsam podkreślający opaleniznę, z drobinkami. Był naprawdę cudowny i lubiłam go bardzo:)
OdpowiedzUsuńsłyszłam o nim i wiem, ze na pewno się u mnie pojawi kiedys :)
OdpowiedzUsuńCoś idealnego dla mnie;) świetnie się prezentuję
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jednak się nie sprawdził pod względem krycia, bo na tej "funkcji" zależny mi najbardziej...
OdpowiedzUsuńJest to mus tylko do ciała?? Czy można także twarz smarować??
OdpowiedzUsuńTo jest tylko mus o ciała. Nie polecam na twarz :)
Usuń