Kilka słów od producenta:
3 - minutowa maseczka dzięki australijskiemu balsamowi miętowemu i unikalnej formule głęboko wnika w strukturę włosów, odżywia oraz odbudowuje zniszczone włosy nadając im wspaniały blask i elastyczność.
Skład:
Co my tu mamy? Bardzo wysoko w składzie idzie wiele chemicznych substancji jak: silikony, konserwanty, emolienty, a następnie związki zapachowe, kwas cytrynowy, EDTA, wyciąg z melisy, sok z aloesu, barwniki, parabeny, konserwanty.
I co Wy na to? Czy rzeczywiście ten kosmetyk jest aż tak bardzo wartościowy? Gdzie jest ten australijski balsam miętowy w składzie?
Muszę przyznać, że opakowanie jest całkiem ciekawe. Plastikowa tubka / butelka o pojemności 250 ml zakończona wygodnym aplikatorem w postaci nakrętki z dziurka, przez którą wydobywa się produkt.
Przydatność od otwarcie to okres 12 miesięcy.
Dostępność: drogerie internetowe, Rossmann,
Cena: 25,00 zł
1. Konsystencja tego produktu jest lekka, może troszkę wodnista i przypomina typową odżywkę do włosów, a nie maskę.
2. Zapach jak dla mnie dziwny. Z jednej strony słodki, ale też kojarzy mi się ze środkami fryzjerskimi do robienia trwałej. Nie jest mocny i nie pozostaje długo we włosach, nie mniej jednak nie będzie pobudzał nam zmysłów!
3. Podczas aplikacji maski na włosy należy uważać, by szybko z nich nie spłynęła. Owszem, szybko również wnika we włosy, a mamy ją trzymać tylko 3 minuty. Co się dzieje dalej?
4. Włosy lepiej się rozczesują i tyle! Za każdym razem gdy nakładałam ten kosmetyk miałam wrażenie, że on nie działa. Nie zauważyłam lepszego odżywienia, nawilżenia, a już tym bardziej by moje włosy były gładsze i błyszczące. Zaznaczam, mam grube włosy, które lubią się puszyć. Nie wiem, czy taki efekt pojawi się przy cienkich i delikatnych włosach!
5. Kolejny minus to wydajność. Przez swoją konsystencję zużywa się jak zwykła odżywka do włosów, a przecież cena jest dość wysoka.
6. Muszę także nawiązać do składu. Chyba ktoś tu nas oszukuje. Strasznie mało składników aktywnych, dużo chemii, parabeny i gdzie jest ten australijski balsam miętowy??? Czy tylko ja go nie widzę w składzie?
***
Jak dla mnie wielkie rozczarowanie! Nie powiem, że jest to bubel, bo coś tam się dzieje, ale.... Duże ALE! Nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad tym kosmetykiem! Nie rozumiem obietnic producenta i jestem zdziwiona tak słabym składem, a tak wysoką ceną. Zdecydowanie więcej po tą maseczkę nie sięgnę. Nie widzę sensu! A jak będzie z innymi produktami AUSSIE? Dowiecie się w swoim czasie :)
XOXO
Ja jakos nie lubie dksperymentowac z pielegnacja wlosow :) mam swoja ukochana maske z Kallosa i ja Ci polecam jeseli nie uzywalas :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) Vademecumpiekna.blogspot.com
Nie miałam okazji używać jeszcze niczego z tej firmy :) Na ten na pewno się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie ma się co dziwić ;)
UsuńCzęsto przechodziłam w Rossmanie obok tej odżywki i zastanawiałam się nad kupnem. Po przeczytaniu składu odpuściłam sobie. :-)
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, ale ostatecznie postanowiłam spróbować i lipa!!!
UsuńNie miałam nic tej marki. Lipa wyszła z tym balsamem miętowym :/
OdpowiedzUsuńI to jak ;)
UsuńMnie ich produkty nie przekonują, mam już swoje sprawdzone marki i wolę nie eksperymentować :)
OdpowiedzUsuńte odżywki są jakimś hitem - gdzie się nie obejrzę wszyscy zachwyceni... ale jednak jest to produkt drogeryjny... a po te nie sięgam już od dawna... mam jeden w zapasie, ale nie zachęciłaś mnie do wypróbowania jej :)
OdpowiedzUsuńświetna odżywka! nawilża, pielęgnuje, włosy się super układają, nie puszą od wilgoci z czym zawsze miałam problem, ma przyjemny zapach i super opakowanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/