5/25/2020

DERMALOGICA INVISIBLE PHYSICAL DEFENSE SPF 30 FPS

Przetestowany, praktycznie wykończony, kolejny filtr UV i tym razem jedna z moich ulubionych marek. Czas na recenzję oraz podzielenie się z Wami opinią o filtrze fizycznym Dermalogica, który jakiś czas temu pojawił się w mojej codziennej pielęgnacji. 




👉🏻 DERMALOGICA INVISIBLE PHYSICAL DEFENCE SPF 30 FPS - CO TO ZA FILTR?

Tak się składa, że nie tylko marki tworzące kosmetyki naturalne mają w swojej ofercie fizyczne filtry. Również producenci profesjonalnych, wyspecjalizowanych preparatów pielęgnujących starają się odpowiedzieć na potrzeby swoich klientów. I muszę się Wam przyznać, że praktycznie przez całą zimę sięgałam po filtr Prisma Protect, w którym kompletnie się zakochałam. Kiedy jednak dowiedziałam się, że marka wprowadziła kolejny ciekawy filtr postanowiłam go przetestować. 

Producent obiecuje nam lekki, ochronny krem z wykorzystaniem ultra-przezroczystego, niewidocznego na skórze tlenku cynku o szerokim spektrum ochrony przed promieniowaniem. Jeśli kiedykolwiek stosowaliście filtry fizyczne to doskonale wiecie o tym, że zazwyczaj pozostawiają one na skórze biały filtr, a nie każda kobieta lubi taki efekt pod makijażem czy też w codziennym użytkowaniu. Tutaj jednak mamy mieć coś zupełnie innego. To jeszcze nie koniec obietnic. Marka zapewnia nas o tym, iż to właśnie ten preparat będzie wtapiał się w skórę i dopasowywał do jej naturalnego koloru. Dodatkowo zawarty bioaktywny kompleks ekstraktów z grzybów ( kordyceps i wrośniak różnobarwny ) pomogą ukoić skórę, będą redukować przebarwienia oraz suchość indukowane przez promieniowanie UV. Czekajcie czekajcie! Mamy tutaj jeszcze antyoksydanty z herbaty matcha, a one fantastycznie zwalczają wolne rodniki. Podobno ten krem będzie idealny dla każdego typu skóry! To co jeszcze znajdziemy w jego składzie? 




Mamy tutaj kilka emolientów, olej arganowy, hialuronian sodu, olejek eukaliptusowy, olejek lawendowy, witaminę E, zagęstniki, jak i zapachy. Nie ma za to żadnych sztucznych barwników oraz filtrów chemicznych. Na opakowaniu producent zaznacza, iż jest to kosmetyk "cruelty free, gluten free oraz vegan" .




Opakowaniem tego kosmetyku jest miękka tubka o pojemności 50 ml, z której bardzo dobrze wyciska się formułę kremu. Konsystencja gęsta, biała, pachnie ziołowo, charakterystycznie dla kosmetyków marki Dermalogica. Jednak co ciekawe podczas rozsmarowywania na skórze formuła zaczyna się zmieniać. Widzimy jak jej kolor staje się delikatnie fioletowo - perłowy, a po chwili kompletnie przezroczysty. Nie ma mowy o białej powłoce. Nie ma mowy o białym filmie na skórze. I tutaj rzeczywiście obietnica producenta została spełniona. Przyznaję jest to pierwszy filtr fizyczny, gdzie już podczas aplikacji zauważamy taki komfort. 

Mimo iż ten kosmetyk posiada dość intensywny zapach to bardzo szybko ulatnia się on ze skóry. Sam produkt nie podrażnił mojej skóry już wrażliwej. Nie powodował żadnego swędzenia, pieczenia, zaczerwienienia, ale za to stanowił bardzo dobrą bazę pod podkład. No właśnie i tutaj zatrzymamy się na chwilę. Przetestowałam różne podkłady stosując ten filtr. Zarówno te lżejsze jak i te cięższe, trwalsze i takie do dziennego makijażu. Nie było problemu z ich aplikacją, jednak ... Moja skóra nie tylko jest wrażliwa, ale i mieszana. I tutaj niestety zauważyłam, że po mniej więcej godzinie od nałożenia filtra i "przykrycia" go lekkim podkładem skóra zaczynała się "świecić" w strefie T. Natomiast nakładając cięższe podkłady nic takiego się nie działo. Generalnie powinno być odwrotnie, ale przecież nie możemy przewidzieć jak zachowa się nasza skóra. Skąd to świecenie? Podejrzewam, że jest to efekt działania olejku arganowego, na który tak reaguje moja skóra. To jednak, że błyszczenie pojawiało się dość szybko nie oznacza, że ten kosmetyk się u mnie nie sprawdził. Co więcej, nie było mowy o jakimkolwiek "zapchaniu" porów skórnych, czy pojawieniu się wyprysków i na podsumowanie dodam jeszcze, że owy krem bardzo dobrze nawilża. Najbardziej przypadła mi do gustu forma samodzielnego stosowania go na skórę. Nie w dni, kiedy muszę się malować, ale kiedy siedzę w domu, pracuję przed komputerem czy nawet muszę wyskoczyć na szybkie zakupy lub zwyczajnie chcę pospacerować. 

Ten filtr zdobywa świetne opinie i według mnie jest bardzo dobry. To jednak nie zmienia faktu, iż  pozostanę fanką Prisma Protect, który zwyczajnie uwielbiam. W przypadku mojej skóry bardziej chemiczne rozwiązanie sprawdza się lepiej. Komu polecę Invisible Physical Defence? Przede wszystkim tym z Was, którzy wolą filtry fizyczne, którzy mają skórę suchą, odwodnioną, a nawet normalną. Fajny krem z dobrą ochroną!!! 

XOXO

*To nie jest post sponsorowany! 
autor tekstu - kosmetolog, blogerka, vlogerka Anita Kobus


COCO COLLECTION - o mnie

Cześć, mam na imię Anita i oprowadzę Cię po świecie kosmetyków. 
Z zawodu jestem kosmetologiem i od dawna interesuję się skórą, dobrze dobraną pielęgnacją, ale też kosmetykami. Lubię testować nowości i sprawdzać ile z obietnic producenta rzeczywiście jest prawdą. 
Na moim blogu znajdziesz nie tylko recenzje i opinie o kosmetykach. Jest tutaj znacznie więcej: 
Czy Wiesz - kategoria dotycząca wielu ciekawostek z dziedziny kosmetyki oraz kosmetologii. 
Porady - jako kosmetolog radzę w doborze odpowiednich kosmetyków, jakie kroki w pielęgnacji wykonywać, ale też jakie skuteczne zabiegi stosować. 
Prywatnie - ciekawostki z życia blogerki. 


Jeśli jeszcze Ci mało koniecznie sprawdź mój Instagram oraz kanał na You Tube - COCO COLLECTION

3 komentarze:

  1. Nie miałam żadnych kosmetyków z tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
  2. a jak myslisz czy dla takich wrażliwych cer, skłonnych do uczuleń bedzie dobry ten kremik bo nazwa brzmi aptecznie, więc w sumie nie powinna?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zdecydowanie za rzadko używam filtrów, a wiem, że powinnam. Teraz przekonuję się do tego z Clochee :)

    OdpowiedzUsuń

Instagram

Copyright © 2017 COCO COLLECTION