Miód słynie z wielu wspaniałych właściwości zdrowotnych, ale i pielęgnacyjnych. Działa bakteriobójczo, nawilża, rozjaśnia i uelastycznia skórę. Nie dziwi mnie fakt, że marka postanowiła wprowadzić go do swoich kosmetyków, a tym bardziej stworzyć maseczkę na jego bazie.
Ciekawostką może być informacja o tym, iż etiopski miód organiczny wytwarzany jest przez dzikie pszczoły w lasach tropikalnych. Afrykańscy pszczelarze bardzo często do produkcji uli wykorzystują korę drzew, które następnie umieszcza się 10 m nad ziemią, na drzewach i oczekuje aż pszczoły zaczną wypełniać plastry miodowe.
Kiedy otworzyłam wieczko nie mogłam przestać zachwycać się zapachem maseczki. Bardzo mocno wyczuwalny jest miód, ale dodatkowo połączony z afrykańskim aromatem, który wzbogaca maseczkę w wyjątkowe doznania. Żeby to zrozumieć trzeba powąchać i nie ma innego wyjścia ;)
Bardzo podoba mi się też opakowanie, czyli ciemny szklany słoiczek z czarną nakrętką. Oddaje to charakter całej linii na bazie właśnie tak ciekawych składników. Wiem, że zapytacie o cenę i przyznaję, że jest dość wysoka ( ok.100 zł ), ale płacicie za skład, naturalność a przede wszystkim działanie.
Maseczka ma żelową konsystencję, która nie ścieka nam z twarzy. Jest lekko żółta i na tyle przyjemna, by dzięki niej poczuć się jak w prawdziwym SPA. Aplikujemy ją na kilka minut i od razu czujemy kojenie, przyjemny chłód i mocne nawilżenie. Skóra wchłania substancje aktywne, a pozostawia tylko lepką warstewkę, którą łatwo się zmywa z twarzy.
Kiedy pierwszy raz zastosowałam maseczkę i zrobiłam wtedy test na moim snapchacie opowiadałam o niej w samych superlatywach. Do dziś podtrzymuję moje słowa i nic się w tym temacie nie zmieniło.
Bohaterka dzisiejszego posta wspaniale i głęboko nawilża, a przy tym nie podrażnia. W trakcie jej działania czujemy napięcie skóry, które znika po zmyciu produktu. A co się dzieje dalej? Skóra jest gładka, miękka i przyjemna w dotyku. Zauważyłam również zmniejszenie widoczności porów w okolicy nosa i wygładzenie niewielkich zmarszczek. I wiecie co, uwielbiam ją pod każdym względem i gorąco polecam Wam ją przetestować!!!
http://thebodyshopclub.pl/project/maski-superfood
XOXO
miodowa maseczka, mmm brzmi cudownie :-) ja właśnie opisałam maseczkę różaną z tej serii :D
OdpowiedzUsuńTeż znam tą różaną i jest równie wspaniała jak miodowa ;)
UsuńMaska super .Tylko intryguje mnie jeden paradoks .....dlaczego wszystkie kosmetyki bardziej naturalne....mniej przerworzony,zawierające mniej składników ....muszą być takie drogie; ( smutek ....widać ,że Natura jest na ...wyginięciu ;(dlaczego ten kosmetyk kusi .
OdpowiedzUsuńWykorzystanie w produkcji chemicznych składników jest znacznie tańsze dla producenta, natomiast zastosowanie naturalnych substancji łączy się też z pewnymi normami, które należy zachować i przestrzegać. Poza tym weź pod uwagę skąd pochodzą te naturalne składniki ;) Z drugiej strony naturalne składniki mają bardzo dużo dobrych właściwości, a co za tym idzie nie ma sensu wrzucania do składu kosmetyku jakiś zapychaczy. Stąd też taki skład jest krótszy, lepszy dla nas, a niestety też produkt droższy ;)
UsuńNo tak bo zapychacze są robione w ilościach masowych ,hurtowych stąd te koszty:( paradoks pozostaje, coś co mamy prawie tuż obok z prosto z natury .....ma finalnie cenę dużo większa niż chemia.
UsuńZ tego co piszesz zapowiada się bardzo ciekawie i na zdjęciu wygląda jak prawdziwy miód ;)
OdpowiedzUsuńoj tak, sprawia wrażenie miodu ;)
UsuńMnie udało dostać się do testerek :) ale akurat ja dostałam wariant ryż i żeń-szeń :) jestem również zachwycona :) a post pojawi się u mnie na dniach :)
OdpowiedzUsuńWpadnę sprawdzić ;)
UsuńMam wersję ryżową i jestem oczarowana. Cena jest bardzo wysoka, ale jeśli ktoś ceni dobrej jakości produkty, na pewno warto. Żałuję tylko, że w zestawie nie ma choćby łopatki do nabierania produktu.
OdpowiedzUsuńWidziałam u Ciebie na snapie ;) A rozwiązanie z łopatką to rzeczywiście dobre wyjście :)
Usuń